JAK WYKOŃCZYĆ PROTOKOLANTA

Wydawałoby się, że o pracy protokolanta wiemy dużo, przynajmniej my „sądowe mrówki robotnice”. Napisałam już w jednym z numerów GS artykuł „Protokolant-ciężka dola robola”. Niestety, refleksja moja jest taka, że wciąż zbyt mało mówi się głośno o tym, jak ciężką pracą jest protokołowanie.

ie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – mawiały nasze babcie. I tak jak w każdej innej sytuacji zgodziłabym się z tym powiedzeniem, bo każde niepowodzenie można zamienić w sukces, to jednak w przypadku ciągłego doświadczania, dzień za dniem przytłaczającej świadomości, że już ledwo dajemy radę, że wstrząśnięci sygnałem budzika rano otwieramy powoli jedno oko, wystawiając za łóżko jedną nogę i próbując się podnieść z nadzieją, że to może jednak już sobota lub niedziela, starając się ogarnąć, ochlapać twarz zimną wodą, bo NOWY DZIEŃ, bo znowu „sala i protokół” – ciągniemy za sobą krok za krokiem to umęczone ciało w stronę „upragnionego” celu. Nie, nie, może to tylko sen, koszmar jak z bajki braci Grimm.13

Docieramy do celu, pobieramy klucz do sali, wleczemy się na piętro do swojego sekretariatu, wyciągamy z szafy tomy akt, nogi się uginają pod ciężarem, a przecież trzeba to jeszcze „dotachać” na salę rozpraw. Windy brak, schodów ruchomych tudzież, wózkiem z aktami po schodach nie zjedziemy.
-Pani Halinko to ile my tych spraw dzisiaj na wokandzie mamy?
–15, panie sędzio – odpowiada zmęczonym głosem Pani Halinka.
–O jejku, a czemu tak dużo? I o której to my zaczynamy?
–O 8.00 panie sędzio, a kończymy zapewne o 16.00. Przerw nie przewidziano”.

Nieważne przepisy bhp, nieważne, że człowiek jest tylko człowiekiem, że ma potrzeby fizjologiczne, że ciągłe siedzenie w tej samej pozycji i pisanie z szybkością automatu również męczy, że sztywnieje kark, cały kręgosłup, a w końcu też nogi. Nieważne, że palce odmawiają posłuszeństwa i coraz bardziej stają się sztywne. Nieważne, że z bólu kręci się w głowie, że trzeba cały czas mieć „świeży” umysł, żeby zapamiętać to, co sędzia dyktuje i czegoś nie przekręcić, bo ludzie wrażliwi. Wszystko jest nieważne, bo protokolant przecież tylko pisze pod dyktando, a to nie wymaga zbyt wielkiego wysiłku i niejeden sędzia w odruchu mówi: „Pani Halinko, ja to bym się z panią dzisiaj chętnie zamienił na miejsca”. I zapewne w tym miejscu niejeden powie, ale przecież nagrywacie te rozprawy, to jak to jest z tym pisaniem i obciążeniem? A i owszem, władza nam zafundowała świetny sprzęt do nagrywania. Tylko nie pomyślała, że niekoniecznie każdy będzie chciał siedzieć godzinami ze słuchawkami na uszach i odsłuchiwać, skoro wzrok szybciej obejmuje tekst pisany, a umysł wychwytuje to, co najważniejsze. I niech mi ktoś poda przykład sądu, gdzie naprawdę tylko się nagrywa i sporządza protokół skrócony, a nie tylko z nazwy „skrócony” a zajmujący czasami 10 stron, albo i więcej.

-Sole trzeźwiące dla Pani Halinki! No, już dobrze droga Pani Halinko, ocknęła się Pani?, to piszemy dalej. Jutro nowy dzień, tylko 10 spraw, a pojutrze odetchnie Pani świeżym powietrzem na oględzinach.