NIK ZWRACAŁA UWAGĘ NA NIEPRAWIDŁOWOŚCI W CENTRUM ZAKUPÓW DLA SĄDOWNICTWA

Wbrew twierdzeniom prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie, NIK już w 2013 roku zwracała uwagę na nieprawidłowości w Centrum Zakupów dla Sądownictwa. Powiązania rodzinne i nieuzasadnione wydawanie środków na umowy cywilno-prawne to były jedne z najpoważniejszych zarzutów stawianych przez kontrolerów.

W dniu 14 grudnia w programie Panorama (TVP2) wyemitowano wypowiedź Prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie – sędziego Krzysztofa Sobierajskiego, który stwierdził, że każdy rok był kontrolowany przez Najwyższą Izbę Kontroli, a prowadzone kontrole nie stwierdziły nieprawidłowości.

Tymczasem – w dostępnym w sieci wystąpieniu pokontrolnym (LKR-4101-16-01/2013) NIK stwierdza zawyżenie zysku jednostki o 400 tys. zł na skutek nieprawidłowości rachunkowych i rozbieżności między sprawozdaniami rocznymi na tą kwotę, niecelowe i niegospodarne wydanie 25 tys. zł z tytułu umów zleceń/o dzieło za wykonanie zadań przy udzielaniu zamówień publicznych oraz opracowanie dokumentacji dla CZdS.

W roku 2012 CZdS, które miało być wyspecjalizowaną jednostką obsługująca zamówienia publiczne zawarło umowę ze studentką Klaudią K. na kwotę 2,5 tys. zł. Zadaniem studentki miała być weryfikacja dokumentacji. NIK zarzuciło, że wynagrodzenie dzienne niewykwalifikowanej studentki znacząco przekraczało wynagrodzenie zatrudnionego radcy prawnego.

W sumie w 2012 r. CZdS wydało na umowy cywilno-prawne ponad 105 tys. zł. W roku kolejnym była to kwota blisko 75 tys. Jedną z umów zawarto z główną księgową Martą K. – umowa dotyczyła zadań, które zdaniem NIK należały do zakresu obowiązków księgowej. Marta K. – zatrzymana przez CBA główna księgowa SA w Krakowie jest matką zatrudnionej studentki Klaudii – o czym możemy się dowiedzieć z dokumentów dotyczących przeprowadzonej kontroli. Co więcej – zatrudniano również siostrę głównej księgowej i jej szwagra, z którym zawarto trzy umowy na prace konserwatorskie i remontowe.

Kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli zwracali uwagę na dostrzeżone nieprawidłowości. Jednakże były dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie nazywał spostrzeżenia kontrolerów tendencyjnymi i wynikającymi jedynie z dostrzegania powiązań rodzinnych zatrudnianych osób. (GS)