Petycja czyli co?

Nr 2(2) maj 2016 r.

Rzecz o tym jak pewne stowarzyszenie w imię swojego rozumienia życzy kuratorom sądowym.

Istnienie sensu zadaniowego czasu pracy kuratorów zawodowych zdaje się być obce osobom, które parają się wynalazczością. A zwłaszcza prace nad takimi wynalazkami, które tylko z pozoru samych wynalazców nie dotyczą, dopóki przeciwko ich twórcom nie zaczną się obracać. Polskie piekiełko słynie z tego zjawiska i to pod przeróżnymi postaciami. Nikt w świecie nie jest w stanie zagrozić Polakowi poziomem znajomości polityki, prawa, wychowania i organizacji pracy. Polak ma to do siebie, że potrafi wszystko. I w myśl starego porzekadła chce dobrze a wychodzi jak zawsze. W ostatnim czasie Stowarzyszenie Dla Dobra Dziecka mające swoją siedzibę w Koninie (czy całe nie wiadomo ale z pewnością firmujący je Pan Marcin Nowak ) dołączyło do grona wynalazców. Po nazwą Petycji o poszanowanie życia rodzinnego dziecka i jego tożsamości z dnia 16 lutego 2016 r. kierowanej do Rzecznika Praw Dziecka – Pana Marka Michalaka podjął temat dotyczący kuratorów, a konkretnie kontaktów rodziców z dziećmi w obecności kuratorów. Temat niewątpliwie słuszny i trudny. Temat znany sędziom rodzinnym, rodzicom i dzieciom. Znany również, i tu może autor petycji być nieco zdziwiony, samym kuratorom. Zagadnienie pod względem proceduralnym jednoznacznie określone. Rodzic z swoim problemem dotyczącym trudności w spotykaniu się ze swoim dzieckiem zwraca się ze stosownym wnioskiem do sądu. We wniosku może (nie musi) zwracać się o obecność kuratora podczas tego spotkania (nazywanego kontaktem). Jedną z głównych (o ile nie jedyną) przyczyną jest wskazywana negatywna postawa drugiego rodzica (pod którego pieczą dziecko pozostaje). Sąd może (nie musi) konieczność takiej obecności ująć w swoim postanowieniu, określając dzień, godziny, czas i miejsce takiego spotkania. Jeżeli już sąd postanowi, iż kurator ma uczestniczyć podczas takiego kontaktu to kurator jak żołnierz ma obowiązek postanowienie wykonać. Czy śnieg, czy skwar, niezależnie od tego, czy to piątek czy świątek postanowienie wykonać pod rygorem skarg, postępowania dyscyplinarnego a nawet doniesienia do prokuratury. Czy to mieszkanie, basen, spacer, plac zabaw lub teatrzyk. Nieważne jaka odległość do celu – kilometr, czy dwadzieścia. Ten cel naszego wynalazcy uświęca środki. Nieważne czy kurator ma rodzinę, żoną i swoje stęsknione jego obecności w weekend dzieci. Ma to wszystko poświęcić. Taki wybrał zawód. Wynalazca powołując się na dobro dziecka (rodzica?) postanowił to w bardzo prosty sposób ulepszyć. Nie jest potrzebna żadna konsultacja. Sam przeprowadza stosowne badania, wybiera wycinek z Ustawy o kuratorach, coś dodaje, coś podzieli, wytnie jakiekolwiek przeszkody ograniczające jego sposób rozumowania. I ciach! EUREKA!!! Nadzór z kontaktami tak, jak motolotnię z traktorem da się jakoś powiązać. Ale „stawka 18,74 zł. (l % kwoty bazowej) za godzinę czynności wydaje się być adekwatna jak i również sprawiedliwa społecznie”. Brawo! Tłumy kuratorów będą dostępne nie tylko bardziej niż (nie ujmując w żaden sposób wymienionym zawodom i osobom je wykonującym!) sprzątaczka (średnio 25 zł. za godzinę), hydraulik (coś rzędu 80 zł za wymianę uszczelki o kosztach jego dojazdu do klienta nie wspominając) a nawet fryzjer (strzyżenie męskie ok. 20 zł). Komu kuratora? Komu? 7 dni w tygodniu! Komu? Stara maksyma: „Klient płaci, klient żąda, klient ma zawsze rację”. Zdaniem wynalazcy-ekonomisty wystarczy połączyć to z „ma być tanio”. A, że wychodzi tandetnie? Trudno. Wynalazcy wydaje się, że wcześniej czy później sam za to nie zapłaci. Tacy wynalazcy (nie mam tu na myśli wyłącznie autora Petycji), którzy nie muszą się zapoznać z wymaganiami ustawowo stawianymi kuratorom, nie muszą nawet traktować tego zawodu w kategoriach funkcjonariusza publicznego, powinni się brać się natychmiast za reformę górnictwa, kolei, szkolnictwa i służby zdrowia. Wszak lubią ciepło, czasem jeżdżą, kiedyś chodzili do szkoły a nawet brali lekarstwa. Trzeba tylko z takich państw jak Bangladesz (Chiny za drogie) sprowadzić fachowców: górników, kolejarzy, nauczycieli i lekarzy. Takich dla których 12 zł brutto jest marzeniem.

Pointa

Kilka lat rządów wstrzymujących wynagrodzenia w sferze budżetowej i mamy efekt. Nie tylko nie podwyższać ale i zabierać. Kolejny bardzo poważny temat sprowadzony do rangi ordynarnego populizmu. Wynalazcą tym razem jest Pan Marcin Nowak. Ekonomista. Nie został posłem choć kandydował (1963 głosy z listy KWW Kukiz’15 w Okręgu 17-Radom). A szkoda. Z pewnością przedstawiciele innych zawodów też by mogli mieć powód do radości. Byle pod szczytnym hasłem.

Rozumiem, że Pan zamawiając taksówkę oczekuje kulturalnego mężczyzny w liberii, znającego trzy języki, Bentley’a, darmowego wifi i chłodnej wody mineralnej. Koszt kilometra to 20 gr. Niezależnie od strefy. Mam również takie marzenia. Pana propozycja nie dotyczy tylko biednych. Dotyczy również tych, którym zdarza się dawać wyższe napiwki niż 20 zł.