Zespoły OZSS otrzymały informację, że po konferencji kierowników pojawił się szereg cennych pomysłów, które mają na celu – jak wynika z informacji – usprawnienie funkcjonowania OZSS, zapewnienie właściwej organizacji pracy oraz rozwoju zawodowego specjalistów i instytucji.
Jednym z pomysłów jest także powstanie grupy kierowników OZSS, którzy mieliby reprezentować nie tylko kierowników, ale także wszystkich specjalistów w rozmowach z Ministerstwem Sprawiedliwości. Kierownicy uczestniczący w konferencji widza w tym możliwość nawiązania ścisłej i bezpośredniej współpracy z ministerstwem.
Na kanwie tego pomysłu można wysnuć szereg refleksji, które – mimo kibicowania szlachetnym zamiarom pomysłodawców – wydają się jednak nie uwzględniać naturalnego podziału ról występujących w szeroko rozumianym systemie prawa pracy.
Trudno odmówić kierownikom – nie tylko OZSS, ale w ogóle – ogromnego wpływu na warunki pracy, na to jak traktowani są pracownicy, którzy im podlegają. Nie można jednak tracić z pola widzenia, że ze względu na swoją funkcję kierownik wobec podległych pracowników stanowi przedłużenie pracodawcy. Jego zadaniem jest realizacja celów pracodawców. Oczywistą rzeczą jest, że w stosunku pracy w naturalny sposób spierają się dwa dążenia: pracodawcy – który chce uzyskać od pracowników maksimum za minimum kosztów, pracownika, których chce uzyskać jak największą stawkę za jak najmniejszą jednostkę nakładów pracy. Zdając sobie sprawę z tego, że jest to ogromne uproszczenie – trudno jednak dyskutować z tym, że w sposób naturalny dążenia pracowników i pracodawców są z natury (przynajmniej w istotnej części) przeciwstawne. Posiłkując się podejściem fenomenologicznym weźmy umownie w nawias wszelkie wzniosłe idee o współpracy i utopijne argumenty z życiem codziennym mające niewiele wspólnego.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której w tym naturalnym napięciu stron stosunku pracy kierownik decyduje się na krytykę tego, co zleca pracodawca jemu jako cel do osiągnięcia przy wykorzystaniu podległych kierownikowi pracowników. Sytuacja wydaje się raczej typowa.
W jednej z rozstrzyganych spraw Sąd Najwyższy (wyrok z 6 marca 2018 r. – II PK 75/17) stwierdził, że niezbędnym warunkiem efektywnego zarządzania (a kierownik aktywnie uczestniczy w zarządzaniu występując po stronie pracodawcy) jest zaufanie do osób na stanowiskach kierowniczych. Dlatego utrata zaufania może uzasadniać zwolnienie kierownika, w szczególności, gdy nie można wymagać, by pracodawca nadal darzył go zaufaniem. Co więcej, przy ocenie zasadności zwolnienia pracownika na stanowisku kierowniczym należy stosować ostrzejsze kryteria stawianych mu wymagań. Kierownik zgodnie z orzecznictwem ma dużo mniejszą możliwość krytykowania oczekiwań szefa, w imieniu którego występuje przed podległym sobie zespołem. Żeby zwolnić kierownika z pracy on wcale nie musi uchybić obowiązkom, a jego praca nie musi być naganna. W wyroku z 12 lipca 2001 r. w sprawie I PKN 539/00 SN stwierdził, że odmienna wizja organizacji pracy wyrażająca się dezaprobatą kierownika dla zmian organizacyjnych i przejawiająca się w sposobie wykonywania obowiązków pracowniczych, może stanowić przyczynę utraty do niego zaufania pracodawcy i uzasadniać wypowiedzenie umowy o pracę.
Trzeba jasno zdać sobie sprawę z dwóch rzeczy. Pierwszą jest istota funkcji kierowniczej, jaką jest reprezentowanie interesu pracodawcy, a nie pracowników. Drugą jest potwierdzony w bogatym orzecznictwie fakt, że kierownik bardziej niż pozostali pracownicy ograniczony jest w krytykowaniu (zwłaszcza wobec podległych pracowników i na zewnątrz zakładu pracy) zasad i organizacji pracy. Za takie działania może być najzwyczajniej w świecie zwolniony z pracy, bo pracodawca nie może mu zaufać, że reprezentuje jego interesy.
Naturalne zatem jest pytanie w jaki sposób kierownicy OZSS mogą skutecznie i bezpiecznie reprezentować specjalistów OZSS, zwłaszcza wobec podmiotu zewnętrznego (w ramach stosunku pracy) jakim jest ministerstwo? Wydaje się, że jest to jednak istotne pomieszanie ról.
Kto zatem – skoro nie kierownicy – może reprezentować pracowników? W naszym kręgu cywilizacyjnym przeciwwagą dla dążeń pracodawców – są związki zawodowe. Ich pozycja ustrojowa i rola mają swoje umocowanie i szereg zabezpieczeń w prawie międzynarodowym, polskiej konstytucji i ustawie. To właśnie dlatego te wszystkie akty prawne przewidują ochronę przed zwolnieniem z pracy, gwarancję nienaruszalności warunków pracy i płacy. To właśnie dlatego mają kompetencje do pozyskiwania danych koniecznych, aby wypowiadać się głośno na temat ewentualnych nieprawidłowości. Związkowiec może powiedzieć coś, za co kierownik natychmiast może zostać zwolniony z pracy. Jest podział ról zupełnie naturalny. Gdyby pracownicy skazani byli na to, że ich interesy reprezentować mają kierownicy, którzy w istocie reprezentują interesy pracodawcy – byłoby to całkowite pomieszanie ustrojowych ról stron stosunku pracy.
Tak, jak parlament jest od tego, aby prawo tworzyć, a rząd od tego, aby je wykonywać, tak kierownicy są od stania na straży interesów pracodawców, a związki zawodowe interesów pracowników.
To, że ktoś jest niezadowolony z parlamentu albo związków zawodowych w żaden sposób nie umożliwia mieszania ról. Bo owszem, związki zawodowe mają wiele lekcji do odrobienia i muszą wyjść wkrótce naprzeciw oczekiwaniom zwłaszcza młodych pokoleń pracowników. Jednak np. w sądownictwie widać jak wiele zmian dzięki ich działalności zaszło. W 2016 r. „S” Pracowników Sądownictwa i Prokuratury stanowczo upomniała się o prowadzenie obowiązkowych uzgodnień w zakresie zasad podziału środków na wynagrodzenia. Wcześniej nikt tego nie robił – tak wskazują odpowiedzi sądów przesłane w ramach udostępnienia informacji publicznej. Jeszcze nie tak dawno umowy na zlecenie były czymś powszechnym w sądach powszechnych – jednak działania „S” wskazujące na szereg naruszeń prawa – niemal zupełnie wyeliminowały tę patologię z sądowego krajobrazu. Ten związek wykorzystując ustawowe kompetencje od wielu lat prowadzi realne rozmowy z decydentami na szczeblu krajowym o wynagrodzeniach – bo do tego zobowiązuje ustawa. To związki zawodowe dysponują możliwością wszczynania sporów zbiorowych i prowadzenia akcji protestacyjnych. Z pewnością kierownicy nie mogą tego robić – trudno sobie wyobrazić, aby mogli stosować jakąkolwiek formę nacisku na pracodawcę, którego interesy mają obowiązek reprezentować, a założone cele osiągać. To związki zawodowe na mocy ustawy mogą przedstawiać stanowiska ws. zbiorowych interesów pracowników. To wyłącznie związki zawodowe mają kompetencje kontrolne w zakresie przestrzegania przepisów prawa. Tylko związki zawodowe mają zapisane w ustawie kompetencje występowania do organów władzy państwowej i pracodawców z formalnym żądaniem usuwania naruszeń prawa, a adresaci tych wniosków nie mogą pominąć ich milczeniem.
Należy także mieć na uwadze, że zgodnie z przepisami nad zespołami specjalistów, którym przewodzą kierownicy tych zespołów – Minister Sprawiedliwości sprawuje nadzór. To tym bardziej podkreśla jak znacznym pomieszaniem porządków jest pomysł, żeby kierownicy nadzorowanych zespołów „nawiązali ścisłą i bezpośrednią współpracę” z organem nadzorczym.
Dlatego przy kibicowaniu całym sercem wszystkim kierownikom, którym leży na sercu dobro pracowników – nie wolno zapominać, że ich rola jest inna i na zasadzie naturalnego konfliktu interesów uniemożliwia kierownikom reprezentować pracowników. Ich rola została jasno określona w art. 7 ustawy o opiniodawczych zespołach sądowych specjalistów i obejmuje m.in. kierowanie i organizowanie pracy zespołów. Z pewnością do zadań kierowników nie należy reprezentowanie pracowników. Natomiast zgodnie z art. 1 ustawy o związkach zawodowych to one reprezentują interesy pracowników i właśnie dlatego są ustawowo niezależne w swojej działalności statutowej od pracodawców, administracji państwowej i samorządu terytorialnego oraz od innych organizacji.