Sejm w dniu z dnia 24 listopada 2017 r. uchwalił ustawę o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na rok 2018, w której przewidziano dla pracowników sądów wyjątek od utrzymanej reguły tzw. zamrożenia płac. Na nowe etaty w sądach powszechnych zaplanowano kwotę blisko 103 mln złotych. Na podwyżki wynagrodzeń urzędników, asystentów sędziów, kuratorów i pracowników obsługi zostanie wydana kwota ponad 39,5 mln złotych.
Senat nie wniósł poprawek w tym zakresie.
Akcje protestacyjne Solidarności pracowników sądownictwa przyniosły wymierne efekty – podał Tygodnik Śląsko-Dąbrowski NSZZ Solidarność. Wcześniej Ministerstwo Sprawiedliwości zaproponowało zapisanie środków na podwyżki w przyszłorocznym budżecie, ale propozycja ta nie uzyskała akceptacji resortu finansów. Istniało spore ryzyko, że wynagrodzenia pracowników sądów nie będących sędziami w 2018 roku po raz kolejny będą zamrożone – czytamy w tekście Łukasza Karczmarzyka zatytułowanym Będą podwyżki i nowa ustawa dla pracowników sądów.
– Nasza manifestacja przyniosła realne skutki. Sejmowa Komisja Finansów Publicznych, zaakceptowała dodatkowe środki na wynagrodzenia. Jednak ich wysokość wciąż jest niezadowalająca – mówi Edyta Odyjas, przewodnicząca Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ Solidarność Pracowników Sądownictwa.
Do nisko wynagradzanych i przeciążonych pracą pracowników sądów powędrowały także duże środki na nagrody roczne. Zasady ich rozdysponowania – podobnie jak zasady dotyczące podziału wszystkich innych środków na wynagrodzenia w sferze budżetowej – uzgadniane są ze związkami zawodowymi, o czym przypomniał Minister Sprawiedliwości w swojej decyzji budżetowej. Wszystko wskazuje na to, że warto było jednak marznąć i nabawić się chrypki przyjeżdżając do Warszawy.
– Domagamy się przede wszystkim jasnego określenia ścieżek awansu w sądownictwie, która obecnie praktycznie nie istnieje. Kolejna kwestia to ogromna rozpiętość widełek płacowych dla poszczególnych stanowisk, która sprawia, że wynagrodzenia pracowników wykonujących te same zadania w poszczególnych sądach różnią się nawet o 2 tys. zł. Uregulowania wymaga też m.in. kwestia pracy w nadgodzinach w sądownictwie. Dzisiaj pracujemy często po kilkanaście godzin dziennie i w weekendy bez żadnego dodatkowego wynagrodzenia – wskazuje przewodnicząca.
Sytuacja pracowników sądów, którzy nie są sędziami czy referendarzami prowadzi do ogromnej rotacji pracowników. W ciągu ostatnich trzech lat z sądami umowy rozwiązało 17 tys. osób, nie licząc przechodzących na emerytury. Sądy, zwłaszcza w dużych ośrodkach miejskich, mają ogromne problemy z pozyskaniem pracowników, zatrudnienie kogoś na stanowisko informatyka czy specjalisty praktycznie graniczy z cudem. Zdaniem Solidarności sądowej to ogromne zagrożenie dla sądownictwa i brak reakcji ze strony władz spowoduje, że planowanych reform nie będzie miał kto realizować.