Dyrektorzy sądów (nie)negocjują

Tekst ten jest wynikiem własnych doświadczeń i próbą podsumowania informacji uzyskanych od działaczy związkowych uczestniczących w konsultacjach dotyczących podziału środków na zwiększenie wynagrodzeń. Nie chciałbym, żeby ktoś traktował go jako artykuł prawniczy, gdyż do pisania takich nie mam stosownych kwalifikacji.

 

W polskim systemie prawnym wolność związkowa ma rangę konstytucyjnej wolności człowieka i obywatela. Zgodnie z Konstytucją do podstawowych praw związkowych należą: prawo do tworzenia związków zawodowych i wstępowania do nich, prowadzenie rokowań zbiorowych i prawo do podejmowania akcji protestacyjnych, ze strajkiem włącznie. To ostatnie prawo może zostać ograniczone ustawą i tak właśnie jest w przypadku pracowników sądów i prokuratury. W tym roku, pierwszy raz od wielu lat w sądownictwie, wygospodarowano środki na podniesienie wynagrodzeń pracowników sądów. Minister Sprawiedliwości wyraźnie zaznaczył dyrektorom sądów, by podział środków na wynagrodzenia uzgadniany był z organizacjami związkowymi. Warto zwrócić uwagę, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie stworzyło nowej zasady, a jedynie przypomniało o obowiązku, który w obecnym kształcie istnieje od 25 lat.

Zgodnie z art. 26 u.z.z. do zakresu działania związków zawodowych należy zajmowanie stanowiska wobec pracodawcy w sprawach dotyczących zbiorowych interesów i praw pracowników. Sprawa podziału środków na wynagrodzenia niewątpliwie mieści się w pojęciu zbiorowych interesów pracowników sądu. W art. 27 ust.3 jeszcze precyzyjniej określono obowiązek uzgadniania, nie tylko regulaminu nagród i premiowania (co odnosi się do każdego pracodawcy, u którego funkcjonują związki zawodowe), ale także obowiązek uzgadniania zasad podziału środków na wynagrodzenia dla pracowników zatrudnionych u pracodawców będących państwowymi jednostkami sfery budżetowe. Przy czym, nie chodzi tutaj o konsultacje pozorowane polegające na „przyklepaniu” propozycji pracodawcy, gdyż mamy w procesie uzgodnień do czynienia z partnerami dialogu społecznego. W uchwale z dnia 28 maja 1998 r., Sąd Najwyższy wskazał, że w ustawowym pojęciu „uzgodnienia” mieści się tryb wspólnego działania oznaczonych przez prawo podmiotów, podejmujących współdziałanie w opracowaniu projektu dokumentu, a nie tylko wyrażeniu zgody na propozycję jednej strony. Regulacja taka służy poszerzeniu społecznego wpływu i oddziaływania przedstawicieli związków zawodowych na ukształtowanie określonych uprawnień pracowników. Ponadto, prowadzi to do większego wyważenia i wszechstronnego rozpatrzenia postulatów partnerów uczestniczących w postępowaniu uzgadniającym oraz umacnia ich pozycję we wspólnych rokowaniach, a podmioty te podejmujące współdziałanie korzystają z organizatorskiej swobody do określenia sposobu swego działania w ramach prawa (sygn. akt III ZP 13/98). Wreszcie art. 30 u.z.z. reguluje w jaki sposób dokonuje się uzgodnień w sytuacji pluralizmu związkowego – gdy w jednym zakładzie działa więcej niż jedna organizacja związkowa. By stanowisko związków zawodowych było wiążące dla pracodawcy, konieczne jest przedstawienie wspólnego stanowiska wszystkich działających organizacji. W przeciwnym wypadku, pracodawca samodzielnie podejmuje decyzję, uwzględniając odrębne stanowiska związków zawodowych, co jednak wydaje się nie mieć zastosowania do podziału środków na wynagrodzenia w zakładach będących państwowymi jednostkami budżetowymi, gdyż katalog zagadnień wymagających jednolitego stanowiska przewidziany w art. 30 ust. 5 u.z.z. jest katalogiem zamkniętym. W tych zakładach pracy konieczne jest wypracowanie, w uzgodnieniu ze związkami zawodowymi, transparentnych zasad w obszarach, które nie są regulowane przepisami prawa powszechnie obowiązującego. Tutaj także jest ogromna rola związków zawodowych w procesie kontrolowania przestrzegania tych zasad.

Ktoś mógłby zwrócić uwagę na fakt, że środki na wynagrodzenia w jednostkach budżetowych są ograniczone i przydzielane centralnie na podstawie ustawy budżetowej. Jednakże komentatorzy wyjaśniają, że podział środków, nawet gdy zostały one przyznane ze wskazaniem ogólnych zasad ich podziału, wymaga bardziej szczegółowej konkretyzacji ich składników w stosunku do poszczególnych grup zawodowych (por. Janusz Żołyński, Zbigniew Salwa – komentarze do art. 27 u.z.z.). Zatem, ustawowy obowiązek prowadzenia w tym zakresie dialogu społecznego dotyczy de facto partycypacji związków zawodowych w tworzeniu polityki płacowej w konkretnym państwowym zakładzie pracy.

Pozostaje jeszcze konieczność zwrócenia uwagi na konsekwencje uchybienia obowiązkowym uzgodnieniom ze związkami zawodowymi. Brak dokonania stosownych uzgodnień skutkować będzie nieważnością powziętych decyzji, jako obarczonych istotną wadą na etapie ich podejmowania (G. Orłowski, [w:] Zbiorowe prawo pracy. Komentarz, red. J. Wratny, K. Walczak, Warszawa 2009, Legalis). W przypadku jednostek budżetowych może to rodzić konsekwencje trudne do przewidzenia.

Mając na uwadze obecny stan prawny, można zwrócić uwagę na fakt, że napomnienie decydenta budżetowego w zakresie obowiązku przeprowadzenia ustawowych uzgodnień ze związkami zawodowymi w sprawie podziału środków na zwiększenie wynagrodzeń, przyjęte zostało przez dyrektorów jako coś zupełnie nowatorskiego, do czego wielu z nich nie było kompletnie przygotowanych. W pierwszym numerze „Biuletynu Sądu Okręgowego w Gdańsku” Zbigniew Lewandowski – dyrektor tegoż Sądu, dopuszcza się nawet przejęzyczenia, myląc pojęcie „partnera społecznego”  z „czynnikiem społecznym” – co jest tyleż samo zabawne, co znaczące. W moim przekonaniu prowadzi to do dwóch bardzo smutnych konstatacji: od 25 lat istniały nieprawidłowości w polskich sądach polegające na tym, że nie prowadzono uzgodnień ze związkami w zakresie podziału środków na wynagrodzenia, po wtóre: działające w sądach przez te lata związki zawodowe zrzekły się swoich prerogatyw ustawowych i nie domagały się respektowania ich praw. W zamian za święty spokój, oportunistycznie zrzekły się wielu innych praw. Zapewne z tego powodu nieustępliwość MOZ NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa spotkała się w tak wielu sądach z nieprzychylnymi reakcjami dyrektorów, którzy ustawowy proces uzgodnień odebrali jako zagrożenie dla ich kompetencji w zakresie dysponowania budżetem. Zwróćmy uwagę na to, że „Solidarność”, jeszcze przed zwiększeniem środków na wynagrodzenia, podejmowała działania zmierzające do respektowania związkowego prawa partycypowania w podejmowaniu decyzji płacowych w budżetowych zakładach pracy. Napotykając na opór pracodawców, już w kwietniu 2015 r. zleciła sporządzenie opinii prawnej w sprawie sposobu ustalania i zmiany zasad premiowania i przyznawania nagród pracownikom sądów. Dyrektorzy sądów, objętych działaniem tej organizacji, otrzymali pisma przypominające o obowiązku konsultacji z żądaniem włączenia w proces podziału środków na nagrody i premie.

W trakcie prowadzenia uzgodnień ze związkami zawodowymi, zarówno z dyrektorami sądów apelacyjnych, jak i sądów okręgowych oraz rejonowych, napotykano na wiele nieprawidłowości. Do najważniejszych, które zgłaszali prowadzący uzgodnienia z ramienia MOZ NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa, były trudności z uzyskaniem danych obrazujących strukturę wynagradzania w danej jednostce. Obowiązek udzielenia zanonimizowanych danych wynika z ustawy o związkach zawodowych. Dyrektorzy zobowiązani do dialogu z partnerami społecznymi powinni sobie zdawać sprawę, że trudno podejmować odpowiedzialne decyzje w sytuacji, gdy organizacja związkowa jest w posiadaniu co najwyżej „widełek” w jakich mieszczą się wynagrodzenia. Dlatego „Solidarność” konsekwentnie domagała się w sądach informacji o każdym etacie. Poleceniem dysponenta budżetowego było bowiem zmniejszenie patologii dysproporcji płacowych, a bez wnioskowanych danych, nie było to możliwe.

Z uzyskanych informacji od koordynatów wynika, że w zbyt wielu sądach dyrektorzy praktycznie nie chcieli prowadzić żadnych uzgodnień. Oczekiwali od związkowców zaakceptowania pro forma własnych propozycji. Kilku koordynatorów skarżyło się na wywieranie nacisku na nich, by podpisywali dokumenty przygotowane przez dyrektorów, jednakże związkowcy byli przygotowani na takie zachowania pracodawców. Już wpłynęło kilka zgłoszeń sytuacji, które można zakwalifikować jako działania odwetowe na działaczach związkowych np. przeniesienia pomiędzy wydziałami następujące w trakcie lub bezpośrednio po przeprowadzeniu uzgodnień. Po zakończeniu procesu uzgodnień – w ramach prowadzonego monitoringu – dane takie powinny zostać zebrane, opracowane i przedstawione właściwym organom i instytucjom.

Z posiadanych informacji wynika również, że ze strony dyrektorów i administracji sądów, padało wiele słów mających na celu zdyskredytowanie działaczy związkowych. Znane są przypadki odmawiania sporządzania protokołów z uzgodnień, braku zgody na nagrywanie przebiegu spotkania. Natomiast w przypadku sporządzania protokołu, dyrektorzy wykorzystując przewagę nad swoimi pracownikami-związkowcami, starali się wprowadzać zapisy niekorzystne lub nieprecyzyjne tak, by móc później bez ponoszenia konsekwencji samodzielnie dzielić środki. Działacze związkowi zdając sobie sprawę z tego, że dyrektor powinien posiadać pewną swobodę w kształtowaniu wynagrodzeń, niekiedy przystawali na system „widełkowy” uzgadniając z dyrektorami przedziały kwotowe dla konkretnych stanowisk. Zwykle jednak okazywało się, że takie rozwiązania były nadużywane przez dyrektorów, zwiększali oni bowiem wynagrodzenia (co do zasady) do dolnego limitu, zaś tylko w nielicznych przypadkach korzystali z kwot maksymalnych – dodatkowo pozostawiając lub nawet zwiększając dysproporcje płacowe. Wszelkie nieprawidłowości i efekt zwiększenia wynagrodzeń będzie można omówić dopiero po zebraniu ze wszystkich sądów informacji o wynagrodzeniach po podwyżkach.

W kilku sądach brak współpracy ze strony dyrektorów zmusił organizacje związkowe do składania wniosków w trybie ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Tam, gdzie dyrektorzy nie przystąpią do obligatoryjnych rokowań, zapewne konieczne będzie poinformowanie prokuratury o utrudnianiu prowadzenia sporu zbiorowego.

Z rozmów z wieloma działaczami MOZ NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa i z własnych doświadczeń wiem, że poziom zmęczenia i presja, jakiej poddani byli prowadzący uzgodnienia, są ogromne. Konieczne było podejmowanie decyzji niepopularnych, w krótkiej perspektywie wydających się niekorzystnymi dla niektórych pracowników. W obliczu obowiązujących przepisów wydaje się to zdumiewające, ale pierwszy raz od ćwierćwiecza, organizacje związkowe działające w obszarze polskiego sądownictwa, skorzystały powszechnie ze swoich ustawowych kompetencji w zakresie wpływania na politykę płacową w naszych sądach. Z ust wielu koordynatorów słyszałem wyrazy satysfakcji, a nawet wzruszenia podziękowaniami ze strony pracowników. Nie ma dla mnie najmniejszej wątpliwości, że bez zaangażowania wszystkich – od Zarządu po działaczy w rejonach i okręgach – podwyżki byłyby podzielone zupełnie inaczej, dysproporcje płacowe byłyby zachowane, a w wielu pewnie nawet zwiększone. W poglądzie tym utwierdza mnie ilość reakcji negatywnych na żądanie włączenia się związków w proces uzgodnień. Pierwsze koty za płoty – Bo jak nie my to kto? (Dariusz Kadulski)