Szalejąca pandemia, walka z wirusem, który zacznie dopiero w Polsce zbierać śmiertelne żniwo, okazuje się szansą „na wykonanie zadań́, których terminowa realizacja była dotychczasowo utrudniona”. Tak przynajmniej uważa Zastępca Koordynatora Krajowego ds. informatyzacji sądownictwa powszechnego.
W piśmie adresowanym do jednostek sądownictwa powszechnego pełniący tę funkcję sędzia Wojciech Łukowski spieszy z podsuwaniem pomysłów jak zaangażować marnujące się po domach, zaryglowane przed koronawirusem kadry urzędników sądowych, aby „istniejące zaległości w bieżącej obsłudze wniosków o sporządzenie transkrypcji wyeliminować́”.
Trudno zrozumieć, z jakiego powodu wchodzi ze swoimi rekomendacjami w stosunek pracy zawarty między konkretnym sądem a konkretnym pracownikiem. Rekomendacje troszczącego się o przeciążone zespoły transkrybentów, w żaden sposób bowiem nie uwzględniają szeregu kwestii, które podniosła „Solidarność” sądowo-prokuratorska w skierowanym w tej sprawie do Ministerstwa Sprawiedliwości piśmie.
Czytaj pismo do MS o zajęcie stanowiska
Pan sędzia pomija bowiem fakt, że stosowne zmiany winny znaleźć się w zakresach obowiązków konkretnych pracowników. Jednak, aby mogło się to stać – konieczna jest rewizja oceny ryzyka zawodowego na konkretnych stanowiskach pod kątem pracy w słuchawkach, a określone czynniki winny znaleźć się w skierowaniu do lekarza medycyny pracy. Konieczne jest więc wcześniejsze wykonanie badania dopuszczającego pracowników do takich zadań – co w tym momencie jest praktycznie niemożliwe. Zmiany oceny ryzyka wymagają współdziałania ze stroną społeczną – czyli ze związkami zawodowymi. W regulaminach pracy konieczne jest wprowadzenie szeregu zmian – np. związanych z powierzaniem mienia, ustalaniem ryczałtów za wykorzystywanie własnego sprzętu lub mediów do pracy na rzecz pracodawcy. Wspomnieć warto, że regulaminów pracy też w Polsce nie narzuca się siłowo i jednostronnie, lecz się je negocjuje z pracownikami.
Czytaj apel do sędziów, asesorów i referendarzy sądowych: To nie czas na nadrabianie zaległości
Jak pisze „Solidarność” do ministerstwa, wykorzystywanie prywatnego sprzętu komputerowego i prywatnego dostępu do Internetu rodzi szereg wątpliwości, mając na względzie politykę bezpieczeństwa informacji oraz przepisy RODO. Przecież spisywane protokoły zawierają wiele bardzo wrażliwych danych o uczestnikach postępowań, szczegółowych opisów zdarzeń – włącznie z informacjami intymnymi.
Osobiście uważam, że praca zdalna zespołów transkrybentów w dzisiejszych czasach nie powinna nikogo dziwić. Wymaga to jednak przygotowania i wdrożenia systemowych rozwiązań. Natomiast czas epidemii zdecydowanie nie jest momentem, który należy wykorzystywać do tego, by kadrami poszczególnych sądów załatwiać zaległości w zespołach transkrybenckich.