RACJONALIZACJA PRACY SEKRETARIATÓW SĄDOWYCH

JAK ZA DAWNYCH LAT | CZĘŚĆ 5 |

T. Lewandowski – Starszy Sekretarz Sądowy – sąd w Tarnowie

Niekoniecznie z wygody, raczej powodowani uderzającą aktualnością, oddajemy głos naszemu koledze po fachu z tarnowskiego sądu. Tekst publikowany był blisko 90 lat temu na łamach czasopisma „Apel” Nr 3/1930. Polecamy lekturę zawartych w nim refleksji dotyczących racjonalizacji pracy sekretariatów sądowych, koniecznie jednak po wcześniejszym przypomnieniu sobie ilości różnorakich i niewspółdziałających ze sobą systemów informatycznych, na jakich pracujemy w sądach, a także wszystkich pamiętanych i obowiązkowo zmienianych do nich haseł. Języka tekstu zdecydowaliśmy się nie uwspółcześniać, co naszym zdaniem przydaje mu dodatkowego uroku. Zresztą bez tego współczesny czytelnik mógłby się nie zorientować, że tekst powstał tak dawno. Ciekawi jesteśmy, czy Czytelnicy także podzielą nasze zdumienie, że w sądach zmieniło się tak niewiele i to mimo ogromnego postępu, informatyzacji, robotów. Rzeczonym zaś w tekście „władzom centralnym wymiaru sprawiedliwości” – najlepiej się orientującym w ilości środków budżetowych wydanych na różne racjonalizatorskie pomysły – polecamy szczególnie głęboką refleksję nad jawiącym się paradoksem.

W nr. 10 i 11 ukazały się dwa artykuły, w których autorzy poruszyli sprawę organizacji i racjonalizacji pracy sądowej wzywając urzędników do zabierania głosu w tej sprawie, a w szczególności do wypowiadania swoich zaleceń, uwag i projektów uproszczenia manipulacji sądowej [przyp. red.: manipulacja rozumiana jako czynności związane z załatwianiem jakichś spraw urzędowych]. Sprawa ta, tak ważna i pilna dla państwa, pilną i ważną jest dla samych urzędników, którzy chcieliby znaleźć zadowolenie w celowej pracy, dlatego też jestem pewny, że projekty posypią się jak z rogu obfitości i będzie można z czego wybierać. Jednak nie o samo wybieranie pomysłów chodzi — wszystkim nam urzędnikom chodzi o jak najspieszniejsze wprowadzenie w życie uproszczenia manipulacji sądowej, do czego jednakże wydane już przepisy bynajmniej nie dążą. Urzędnik sądowy chciałby z pożytkiem pracować celowo — należy mu tylko pracę umożliwić. Wedle zapatrywań p. wiceprezesa Sądu Apelacyjnego, Fleszyńskiego [przyp. red.: Kazimierz Wiktor Fleszyński, 1878-1949, późniejszy sędzia SN], tak znającego pracę urzędnika w najdrobniejszych szczegółach, należy odrzucić wszelki niepotrzebny balast, wszelką zbyteczną pisaninę, notowanie, potwierdzanie
i to kilkakrotne jednej i tej samej sprawy w zapiskach i wykazach, bez widocznej potrzeby, tak, by tok sprawy był szybszy, by nie zalegały stosy akt spraw niezałatwionych w sekretarjatach. Wiele rzeczy trzebaby poruszyć, by udowodnić, że napozór niewinny przepis jest przyczyną tych zaległości. Wystarczy tylko wspomnieć, ile to złego przyniósł ze sobą przepis § 150 regulaminu ogól. (Dz. U. R. P. Nr. 12 poz. 93), wedle którego dla adwokatów biura mają być otwarte przez cały czas urzędowania. Proszę sobie wyobrazić biuro sekretarjatu, które odwiedziło w ciągu godzin urzędowych kilkudziesięciu adwokatów, każdy zabierając dłuższy lub krótszy okres czasu, często bez ważnej potrzeby, często dla dowiedzenia się, czy wniósł podanie, lub jakie podanie to otrzymało oznaczenie. W każdej racjonalnie urządzonej fabryce chronioną jest praca robotnika, bo od tego zależy produkcja — jakże więc praca urzędnika ma być produktywną, gdy jemu przepisy nie wyznaczyły czasu wyłącznie na pracę ściśle biurową. Stwierdzić to mogą urzędnicy w większych miastach, a mnożące się zaległości po biurach obecnie, są wprawdzie nie wyłącznie, ale przeważnie wynikiem tych przepisów, które wprawdzie bez ograniczeń udostępniły sekretarjaty adwokatom, ale zarazem przyniosły im szkodę – gdyż urzędnik, który w czasie swego urzędowania pracę ciągle przerywa, który na dawanie informacyj poświęca 4/5 czasu urzędowania, nie może pokonać prac kancelaryjnych w pozostałym mu czasie, a nieraz dopiero po godzinach urzędowych może przystąpić do pewnego uporządkowania akt spraw, by nazajutrz mógł dać żądane wyjaśnienia. Przepisami o biurowości powinna jedna kierować zasada, mianowicie jak najszybszego załatwiania sprawy. Pozatem akta sprawy powinny być zawsze łatwo odszukane, w porządku utrzymane, a przebieg całej sprawy widocznym musi być z repertorjum. Celowe urządzenia wewnętrzne zapobiegać mają zaginięciu akt sprawy. Każda sprawa ma być załatwioną, przy jak najmniejszym wysiłku referenta i urzędnika sekretarskiego lub innego pracownika sądowego. Zdaniem mojem,
a sądzę, że będę wyrazem ogółu urzędników, nie potrzeba zwiększać obsady sądów – trzeba tylko jednego, ułatwić pracę urzędnikom, odrzucając śmiało wszelki niepotrzebny balast. Na temat, co jest niepotrzebne i niecelowe będziemy pisać i udowadniać
w obszernych elaboratach, bo racjonalizacja pracy zacząć się musi nie od zmiany porządku, składu, oznaczenia sprawy na aktach lub orzeczeniu, nie od przybrania akt
w kolorową koszulkę, ale od wyboru najodpowiedniejszego pióra, obsadki ołówka, i papieru, jak to p. Kazimierz Fleszyński, wiceprezes Sądu Apel. w Warszawie w przenośni się wyraził. Wprowadzenie opłat znaczkami stemplowemi, jako to grzywien, opłat za doręczenia, wprowadzenie druków celem zmechanizowania pracy, zniesienie repetorjów dla spraw pojedyńczych, w których jedną czynnością sprawa jest załatwioną, celowe rozmieszczenie biur
i pomieszczenie akt, użycie najprostszej drogi do znoszenia się
z sobą wydziałów i sekretarjatów i władz i wiele napozór drobnych ulepszeń przyniesie zamierzony skutek, bez zwiększania kosztów dla skarbu państwa. Wystąpienie jednak z obszernemi projektami na łamach pisma, będzie co najmniej niecelowe i sprawę organizacji i racjonalizacji niepotrzebnie przedłuży. Sprawę tę muszą ująć w swe ręce czynniki do tego powołane, a więc władza centralna wymiaru sprawiedliwości. Ci spośród urzędników, którzy się tą sprawą od początku zajmują i pilnie ją śledzą, pośpieszą na wezwanie. Zatem czekamy.