W pismach przekazywanych pracownikom o przyznaniu dodatku specjalnego powinno znajdować się szczegółowe uzasadnienie jego przyznania, a nie wyłącznie podstawa prawna.
Z informacji od naszych koordynatorów wynika, że w wielu sądach dodatki specjalne przyznawane są corocznie tym samym osobom i mają charakter stały. Dyrektorzy w odpowiedzi na zapytania o wskazanie szczegółowo zakresu dodatkowych czynności osobom, którym dodatek został przyznany, nie potrafią lub nie chcą podać takiej informacji. Co wydaje się o tyle dziwne, że mają przecież świadomość komu i na jakiej podstawie zlecili dodatkowe zadania, kto i w jakim zakresie został obciążony dodatkową pracą, a co najważniejsze doskonale wiedzą, za co płacą ludziom dodatkowe wynagrodzenie.
Jak wszyscy wiemy, wysokość i tryb przyznania dodatku specjalnego dla pracowników sądowych określa § 5 rozporządzenia MS w sprawie stanowisk i szczegółowych zasad wynagradzania urzędników i innych pracowników sądów i prokuratury oraz odbywania stażu urzędniczego. W związku z tym dyrektor sądu może przyznać dodatek specjalny z tytułu okresowego zwiększenia obowiązków służbowych lub powierzenia dodatkowych zadań, w szczególności zadań o wysokim stopniu złożoności lub odpowiedzialności. Dodatek specjalny przyznaje się na czas określony w kwocie nieprzekraczającej 40% wynagrodzenia zasadniczego i dodatku z tytułu zajmowanego stanowiska lub pełnionej funkcji łącznie. W komentarzu do ustawy o p.s. i p. przeczytać możemy, że uregulowanie tego świadczenia jest zbliżone, poza limitem kwotowym, do dodatku specjalnego przyznawanego pracownikom samorządowym. Dodatek specjalny nie może zostać przyznany na czas nieokreślony. Taka sytuacja bowiem prowadziłaby do naruszenia zasad ogólnych nawiązania stosunku pracy, poza tym jego wysokość jest ograniczona ilością środków finansowych, które pozostają w dyspozycji danej jednostki sądowej, na wynagrodzenia. Tyle teorii.
Zwyczajowo (bo nigdzie tego nie napisano, w jaki sposób ma się to odbywać) pracownik sądowy ma prawo wystąpić do dyrektora (najczęściej za pośrednictwem przewodniczącego wydziału lub kierownika) o przyznanie mu takiego dodatku, jednakże powinien on być właściwie umotywowany.
No cóż, dyrektor ma obowiązek dokonania analizy tegoż wniosku, ale nie ma obowiązku go przyznać, gdyż dodatek specjalny ma jedynie charakter zobowiązania pieniężnego fakultatywnego. A kto rozwiąże zagadkę, czym kieruje się pracodawca, przyznając jednemu 10%, a innemu najwyższy – 40%? W jaki sposób weryfikuje to dociążenie, czy też szczególny rodzaj zadań?
Pamiętamy również, że w piśmie MS z ub. roku przypomniano dyrektorom sądów, że dodatki specjalne nie mogą mieć charakteru stałego, bo w takim wypadku winny być wliczone do wynagrodzenia zasadniczego; że dodatek specjalny może być przyznany tylko w przypadku okresowego zwiększenia obowiązków służbowych lub powierzenia dodatkowych zadań np. zastępstwo osób przebywających na długotrwałych zwolnieniach lekarskich. Czyżby niektórzy pracodawcy zapomnieli o tym, przyznając dodatek specjalny tej samej osobie np. na 3 miesiące z przerwą miesięczną i tak przez cały rok? Czy jeden pracownik obciążony dodatkową pracą jest gorszy i nie zasługuje na przyznanie mu dodatku specjalnego, ale za to inny takowy otrzymuje całe lata i jakoś tak się dzieje, że przeważnie te stałe dodatki specjalne otrzymują albo pracownicy oddziału finansowego, albo oddziału administracyjnego. Czym kieruje się pracodawca, uważając, że w tych oddziałach pracuje się ciężej niż w wydziałach orzeczniczych? A jak chcemy trochę sprawiedliwości, to podnosi się wielkie larum wśród tych „przyzwyczajonych” do dodatkowego wynagrodzenia, tych szczególnie wyróżnionych, że „przecież tak było zawsze”. Zawsze? Dla kogo?