JAK ZA DAWNYCH LAT | cz. 1 | Urzędnicy sądowi w 1928 r.

Centralny Związek Zrzeszeń Urzędników Sądowych Rzeczypospolitej Polskiej z siedzibą w m.st. Warszawie został zarejestrowany w roku 1925. Za swój cel stawiał „podnoszenie moralnego, umysłowego i zawodowego poziomu urzędników sądowych oraz zabiegi o polepszenie materialnych warunków ich bytu”1 . Wygląda na to, że przedwojenni urzędnicy sądowi postulaty mieli zdumiewająco podobne do naszych: „1) aby zasady projektowanej ustawy uposażeniowej były jednakowe dla wszystkich pracowników państwowych, 2) aby projektowana ustawa oparta była na zasadzie: za równe lata pracy i jednakowe studja przy równych kwalifikacjach – równe uposażenie, 3) aby żadna kategoria pracowników państwowych nie była faworyzowana, a podwyżka była procentowo równa dla poszczególnych grup i kategoryj, 4) by nie stwarzano dodatków do uposażenia, niewliczanych do emerytury, wyjąwszy dodatki za kierownictwo”2. Prawda, że brzmi znajomo?

Jednym ze sposobów osiągania swojego celu było wydawanie czasopism. Od roku 1928 Związek zaczął wydawanie czasopisma „Apel”. Archiwalne numery tego czasopisma są prawdziwą kopalnią wiedzy o naszych kolegach, a także koleżankach z okresu międzywojennego. Warto wspomnieć, że koleżanki stanowiły wtedy zdecydowaną mniejszość wśród korpusu urzędników sądowych. Dowód na to znajdujemy już w pierwszym numerze czasopisma, gdzie poza aktualną po dzisiejszy dzień prawdą, że „w Polsce zniszczonej i biednej należy pracować wiele i wytrwale, żeby wywalczyć jakiekolwiek możliwe warunki egzystencji”3, znajdujemy informację o tym, że zmuszone powojenną sytuacją Polki musiały zacząć szukać pracy i porzucić swoje dotychczasowe tradycyjne zadania. Autorka artykułu – Zofia Młodzianowska, która była sekretarzem w Sądzie Najwyższym, narzekała jednak na to, że: „wiele jeszcze kobiet nie zdaje sobie sprawy z konieczności obrony swych interesów w walce o byt”.4 Uwaga ta została poczyniona w związku z niedużym zaangażowaniem przedwojennych urzędniczek w działania organizacji zawodowych. „Kobiety, usuwając się od udziału w zrzeszeniach, zapominają, że szkodzą sobie i następnym pokoleniom (…). Nie tylko własne korzyści trzeba mieć na względzie, ale i interes ogółu, który z braku poparcia i słaby liczebnie ucierpieć na tem może, składki członkowskie, choć niewielkie zasilają znacznie fundusze związkowe i pozwalają im kontynuować zaczętą pracę; usuwając się od udziału w organizacjach zawodowych, a korzystając z rezultatu ich wysiłków, żyje się niejako cudzym kosztem”5 – słusznie zauważała autorka, co aktualne jest i po upływie niemal wieku. Nie wiem jeszcze, kiedy w polskich sądach pojawiła się pierwsza urzędniczka – być może kiedyś tego się dowiem. Kobiety musiały najpierw wywalczyć sobie prawo do studiów prawniczych. Na Uniwersytecie Jagiellońskim 22 czerwca 1900 roku powołana została specjalna komisja, która miała zdecydować, czy kobiety mogą studiować prawo. Decyzja była negatywna. Zdaniem szacownego grona profesorskiego „kobiety ze względu na szczególne właściwości ich temperamentu i ich uzdolnienia umysłowego nie posiadają odpowiedniej kwalifikacji, aby z pożytkiem dla dobra publicznego spełniać ważne obowiązki sędziego, prokuratora, adwokata lub urzędnika administracyjnego, a więc aby móc po studiach prawniczych obrać jakąkolwiek z tych najważniejszych karier, do których właśnie te studia mają otwierać drogę”6. Rygorystyczny był też Uniwersytet Lwowski. O pierwszej kobiecie, która jako aplikantka broniła klienta przed sądem, doniosło poranne wydanie „Rzeczypospolitej” z 18 września 1920 roku. Była to Bronisława Rappaportówna. Trzy lata później, także „Rzeczpospolita”, tym razem Nr 30 z 1923 roku poinformowała o adwokat Helenie Wiewiórskiej, która stanęła ze swoim klientem przed sądem okręgowym i wygrała sprawę. Warto jeszcze wspomnieć Wandę Grabińską. Powołując się bezpośrednio na Konstytucję, złożyła podanie o przyjęcie na urząd sędziowski i w dniu 6 marca 1929 roku została nominowana jako pierwsza kobieta na stanowisku polskiego sędziego. Dzisiaj na szczęście w sądach kobiet już nie brakuje.

Urzędnicy z CZZUS RP doceniali potęgę prasy i słowa pisanego – co jest nam szczególnie bliskie jako miesięcznikowi pracowników sądownictwa. Podprokurator Kazimierz Rąfowski z Sądu Powiatowego w Bydgoszczy7 zauważył, że „jest to broń straszna w ręku tych, którzy z niej korzystają i nią operują”8. Jego zdaniem urzędnicy sądowi już wtedy zbyt mało przedstawiali swoje bolączki społeczeństwu, które sądzi: „że dobrze nam się wiedzie, ponieważ mało o nas słyszy”9 . Jego apel jest odważny. Chciał, by urzędnicy – bez względu na zajmowane stanowisko, chwycili za pióra i pisali o swojej pracy odważnie i zgodnie z prawdą tak, aby przynajmniej raz w tygodniu we wszystkich dziennikach polskich ukazał się chociaż jeden artykuł dotyczący spraw urzędników sądowych i ich warunków pracy. Do apelu Rąfowskiego przyłączam się ochoczo i dzisiaj. Przytoczmy wciąż aktualne, choć dzisiaj patetycznie brzmiące słowa Rąfowskiego: „Wszyscy pragniemy polepszenia warunków pracy i płacy i dosyć już głodowania i utrapień wszelkiego rodzaju (…) Działajmy i bądźmy wytrwali aż do zupełnego przekonania społeczeństwa o słuszności naszych żądań. Prasa to potęga nasza i przez nią zdobędziemy i przyspieszymy decyzje rządu dla nas korzystne. Jeszcze dziś rozpoczynajmy działać ażeby przyspieszyć moment zwycięstwa (…)”10.

Wertując stare czasopisma urzędnicze trudno wyjść ze zdziwienia, jak wiele mamy wspólnych cech z tamtymi urzędnikami sądowymi i wciąż aktualnych problemów. Tym artykułem chciałbym rozpocząć na łamach naszego miesięcznika wędrówkę przez kolejne ciekawostki z dawnych lat, aż do wybuchu drugiej wojny światowej. Mam nadzieję, że Czytelnicy zechcą potowarzyszyć mi w tej wędrówce, być może podpowiadając także ciekawe kierunki.

Wanda Grabińska, sędzia sądu dla nieletnich w Warszawie – pierwsza kobieta na urzędzie sędziowskim, Zdjęcię portretowe z 1929 r. – zasoby NAC.

 

Zjazd Centralnego Związku Zrzeszeń Urzędników Sądowych RP w sali Sądu Najwyższego Warszawie. Prezydium zjazdu. Widoczni m.in.: prezes Zarządu Głównego Centralnego Związku Zrzeszeń Urzędników Sądowych RP Wacław Sikorski (siedzi 4. z lewej), wiceprezes Jan Górka (siedzi 3. z lewej), wiceprezes Franciszek Łomnicki (siedzi 3. z prawej). – 1930 rok, zasoby NAC.

 

Zjazd Centralnego Związku Zrzeszeń Urzędników Sądowych RP w sali Sądu Najwyższego Warszawie – o stosunku władzy i sędziów do urzędników sądowych świadczą goście widoczni na zdjęciu: m.in.: minister sprawiedliwości Stanisław Car (I rząd siedzi 4. z prawej), prezes Sądu Okręgowego Tadeusz Kamieński (I rząd siedzi 2. z prawej), prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie Feliks Dutkiewicz (I rząd 3. z prawej) – 1930 rok, NAC

 

_____________________________________________________
1 Statut Centralnego Związku Zrzeszeń Urzędników Sądowych RP, Rejestr Stowarzyszeń i Związków MSW, Nr 1287, Warszawa: 6 kwietnia 1925 r., ze zbiorów biblioteki cyfrowej Polona.
2 Memorjał do Pana Prezesa Rady Ministrów, „Apel: Organ Centralnego Związku Zrzeszeń Urzędników Sądowych Rz.P.”, 1928, nr 11 listopad.
3 Młodzianowska Z., O udział kobiet w organizacjach zawodowych, „Apel”, dz.cyt.
4 Tamże.
5 Tamże.
6 Milewski S., Zanim kobieta została adwokatem. „Palestra” 2002, nr 1-2.
7 Kazimierz Rąfowski, syn Bartłomieja, ur. 29 listopada 1882 r. – sekretarz sądu w Pucku, podprokurator w Sądzie Powiatowym w Bydgoszczy. Zamordowany w Piaśnicy, w czasie zbrodni, która obejmowała szereg zbiorowych egzekuc05ji przeprowadzonych przez okupantów niemieckich (październik 1939-kwiecień 1940), w ramach tzw. akcji „Inteligencja”, w lasach piaśnickich w pobliżu Wejherowa (por. akta w sprawie o uznanie za zmarłego w zasobach IPN, IPN Gd 11/2).
8 Rąfowski K., Spotęgowanie działalności przez prasę, dz.cyt.
9 Tamże.
10 Tamże.